Żeglarska klasa 49er to nasza narodowa duma. Mamy tutaj aż trzy załogi, które należą do ścisłej światowej czołówki i niemal w każdych regatach, któraś z nich „bije się” o medal. W listopadzie ubiegłego roku, w portugalskiej Vilamourze Dominik Buksak i Szymon Wierzbicki (AZS AWFiS Gdańsk / AZS Poznań) zostali wicemistrzami Europy. Niespełna dwa tygodnie temu ta sama załoga zajęła drugie miejsce w regatach Pucharu Świata w Hyeres.
Z kolei w regaty Pucharu Świata rozegrane miesiąc temu na Majorce na najniższym stopniu podium skończyli Łukasz Przybytek i Jacek Piasecki (AZS AWFiS Gdańsk). W marcu zaś na kanaryjskiej wyspie Lanzarote odbyły się mistrzostwa świata, w których najlepiej spisali się Mikołaj Staniul i Jakub Sztorch (AZS AWFiS Gdańsk / PGE Sailing Team Poland) – zajęli 5 miejsce, a Przybytek z Piaseckim uplasowali się na 7 miejscu.
- Mistrzostwa Europy w klasie 49er to kolejna ważna impreza w ostatnim czasie. Pierwsza połowa roku jest bardzo intensywna, ponieważ we wszystkich krajach trwa rywalizacja o kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich. Dlatego też wszystkie najważniejsze imprezy odbywają się przed Igrzyskami – mówi Mikołaj Satniul.
Wyniki tych trzech polskich załóg to potwierdzenie przynależności do ścisłej światowej czołówki, ale też ból głowy dla trenera głównego klasy Pawła Kacprowskiego, który niebawem będzie musiał podjąć decyzję o imiennej rekomendacji na Igrzyska Olimpijskie. Biorąc pod uwagę dotychczasowe wyniki w najważniejszych imprezach rozegranych do tej pory, zbliżające się Mistrzostwa Europy mogą być decydujące.
- Nie da się ukryć, że są to ważne regaty w kontekście rywalizacji o Igrzyska. Traktujemy mistrzostwa Europy zadaniowo, wiemy o co gramy. Po regatach Pucharu Świata w Hyeres mieliśmy chwilę na regenerację, ale już w piątek zameldowaliśmy się w La Grande Motte i przygotowujemy się do startu. Żeglujemy tutaj po raz pierwszy w karierze, więc akwen jest nieco zagadkowy, ale spodziewamy się bardzo zróżnicowanych warunków. Trzeba być wszechstronnym, dobrze startować, szukać czystego wiatru. – mówi Szymon Wierzbicki.
Wysoko mierzą również mistrzowie Europy z 2021 roku i dwukrotni mistrzowie świata juniorów Mikołaj Staniul i Jakub Sztorch.
- Interesują nas tylko czołowe pozycje. Po pierwsze dlatego, że znamy już smak medalu w mistrzostwach Europy, bo trzy lata temu zdobyliśmy złoto. Po drugie i najważniejsze, walczymy o imienną kwalifikację na Igrzyska Olimpijskie. Mamy godnych rywali w kraju, trenujemy razem od lat, wiemy czego się możemy po sobie spodziewać. Na pewno tanio skóry nie sprzedamy i będziemy walczyć do samego końca. Nasz cel na mistrzostwa Europy to regularność. Zdajemy sobie sprawę, że jeśli będziemy pływać bez większych błędów i z przodu stawki, to będzie dobrze – dodaje Mikołaj Staniul.
Spokój zachowuje Łukasz Przybytek, który w załodze z Pawłem Kołodzińskim trzy razy reprezentował Polskę na Igrzyskach Olimpijskich (najlepszy wynik 8 miejsce w Rio de Janeiro). Po Igrzyskach w Tokio (9 miejsce) Paweł Kołodziński zakończył karierę, a zastąpił go Jacek Piasecki. Załoga szybko się „dotarła” i niemal z miejsca zameldowała się w ścisłej światowej czołówce.
- Po Tokio nie czułem się wypalony, nadal miałem głód żeglowania i rywalizacji o start w kolejnych Igrzyskach. Znalazłem załoganta, który miał ten sam cel, który był też głodny sukcesów. Jaki mamy cel na mistrzostwa Europy? Przede wszystkim chcemy skupić się na swoim żeglowaniu, a nie na rywalizacji z innymi polskim załogami. Po ostatnich regatach wyciągnęliśmy wnioski, trenowaliśmy nad poprawą prędkości, z której w Hyeres nie byliśmy zadowoleni. Tutaj wygląda to obiecująco. Czekają nas wymagające regaty, zapowiadają się różnorodne warunki, na starcie 70 załóg, więc emocji nie zabraknie – mówi Łukasz Przybytek.
W kobiecej klasie 49erFX sytuacja jest mniej skomplikowana, bo o awans na Igrzyska Olimpijskie walczą dwie załogi. Aleksandra Melzacka i Sandra Jankowiak (YKP Gdynia / AZS Poznań) to załoga również stworzona po igrzyskach w Tokio. Sandra zastąpiła ówczesną załogantkę Kingę Łobodę i podobnie, jak w przypadku Przybytka i Piaseckiego, nowa załoga szybko zameldowała się w gronie najlepszych załóg świata. Ola i Sandra w ubiegłorocznych mistrzostwach Europy zajęły 5 miejsce, tegoroczne mistrzostwa świata ukończyły na miejscu 10, a niespełna dwa tygodnie temu zajmując 2 miejsce w Last Chance Regatta w Hyeres zapewniły Polsce miejsce na Igrzyskach w klasie 49erFX.
Drugie miejsce w Hyeres zajęły Gabriela Czapska i Hanna Rajchert (Spójnia Warszawa). Młoda Polska załoga podąża śladami swoich bardziej doświadczonych koleżanek i z pełną odpowiedzialnością można stwierdzić, że jest na dobrym kursie by na stałe zameldować się w światowej czołówce klasy 49erFX.
- Spodziewamy się dobrego ścigania w nieco większej grupie niż zwykle. Na liście startowej jest 30 załóg, startujemy w jednej grupie, więc będzie ciasno i emocjonująco. Mistrzostwa Europy to ostatni poważny przystanek przed Igrzyskami i ostatnia okazja, aby w warunkach regatowych i w najmocniejszej stawce potrenować starty, strategię regatową, pozycjonowanie względem floty. Pierwszy raz mamy okazję startować w La Grande Motte, prognoza na pierwsze dni to około 15-20 węzłów, więc będzie na pewno dużo akcji na trasie – mówi Sandra Jankowiak.
Mistrzostwa Europy w klasie 49er potrwają do niedzieli 12 maja. Przebieg rywalizacji można śledzić na stronie regathttps://49er.org/events/2024-european-championship/