Jedną z ewidentnych oznak tego, że dany model jachtu jest naprawdę udany i dobry, jest to, że nie ma go na rynku wtórnym. No bo po co się pozbywać łodzi, które są ponadczasowe i praktycznie się nie zużywają? Po wodach świata pływa już ponad 250 katamaranów Outremer, a ja we wszystkowiedzącym Google znalazłem tylko kilkanaście takich wystawionych na sprzedaż.
Trzy filary ideologii marki, ustanowione jeszcze w 1984 r., są następujące: jacht ma dobrze pływać oraz być szybki i prosty w obsłudze.
Pierwsze dwa punkty zapewnia odpowiedni projekt (wysokie burty, wąskie, długie linie wodne, powiększona przestrzeń, stosunkowo krótki i niski profil nadbudówki, więcej oprzyrządowania) i solidne wykonanie (materiały wysokiej jakości, kadłuby produkowane w technologii próżniowej). Co do trzeciego, to stocznia unika obfitości złożonych systemów i natłoku elektroniki, bo im prościej, tym bardziej jest prawdopodobne, że jacht będzie niezawodny. Unika także karbonu w kadłubie – czas pokaże, ile taka jednostka wytrzyma, a ryzykować reputacji firma nie zamierza. Chociaż w grodziach i w nadbudówce karbon stosują.
Szybkość jest szczególną cechą tych katamaranów. Nie chodzi tu tylko o przyjemną zdolność wyprzedzania „wszystkiego, co się rusza” (jeśli dla większości żaglówek 10 w. to prędkość graniczna, dla Outremera będzie to prędkość średnia). Szybkość oznacza także możliwość ucieczki przed sztormem – czytaj: bezpieczeństwo. Mniej też spędzasz czasu na niewygodnych przelotach (nie zawsze przecież fala będzie sprzyjająca). W sumie wszystko zostało z góry wyliczone i wyjaśnione, dlaczego Outremer (z francuskiego: dalekie kraje) jest jednym z najbardziej lubianych katamaranów wśród podobnych jednostek pływających dookoła świata.
Cały test dostępny w Jachtingu 3-4/2018. Kup wersję online za 7.00 PLN, po kliknięciu w link.